wyszukiwarka

Custom Search

środa, 21 marca 2012

Postępowanie w trakcie i po złowieniu ryby



Z pewnością jednym z najważniejszych zagadnień, dotyczących naszego hobby, jest sposób w jaki należy traktować złowione ryby, aby przeżywały jak najmniejszy stres, a także w jak najlepszej kondycji wróciły na wolność.
Pomijając względy etyczne, ma to duże znaczenie, bowiem chora ryba może zarażać inne-szkoda abyśmy łowili okazy pokryte pleśniawką....

Pkt 1.- czyli hol.

Miło jest zmagać się z okazem, przeżywać kolejne odjazdy i tak dalej, jednak im dłuższy hol, tym mniejsze szanse ryby na przeżycie-staje się coraz to bardziej zmęczona.
Wielu wędkarz mówi-"starajmy się łowić sportowo, na delikatniejsze zestawy, nie ciągnijmy ryb jak kłody na grubej żyłce!
Zdecydowanie lepiej ciągnąć rybę na grubszej żyłce jak Kłodę, niż pozwolić jej tańczyć przez pół godziny na cienkiej żyłce.
Delikatne zestawy oczywiście są bardziej sportowe, dają większą przyjemność z holu, ale powinny być stosowane z głową, po wyćwiczeniu prawidłowego holu.
Np. przy zbyt szybkim zwijaniu żyłki-często ryby będą się zrywać, pływając potem z haczykami w pyskach lub przełykach, i chociaż potrafią się pozbyć różnych ciał  obcych z organizmu,ale po co mają się z tym męczyć.

Można więc wysnuć pierwszy wniosek-holujmy rybę bez zbędnego przedłużania walki, ale gdy mamy delikatny zestaw, to nie spieszmy się też zanadto, żeby zdobyczy nie stracić.

Pkt 2.-wyjmowanie ryby z wody.
Tylko małe okazy dają się wyciągać wprost na żyłce.

Najpopularniejsze są podbieraki-niemal każdy wędkarz ma takowy w swoim arsenale.
Podbierak jest pewnym narzędziem do lądowania ryby, jednak byłoby zbyt pięknie, gdyby nie posiadał żadnych wad.
Najpoważniejszą i właściwie jedyną poważną jest to, że ściera z ciała ryby mniej lub więcej śluzu-ochronnej warstwy, blokującej dostęp pasożytom.
W miarę możliwości używajmy więc podbieraków z jak najmiększej siatki, bez supłów, i starajmy się aby ryby przebywały w nich jak najkrócej (ta sama uwaga tyczy się siatek do przechowywania ryb).

Podbierak niech zawsze będzie rozłożony jeszcze przed rozpoczęciem wędkowania, żeby się nie okazało, że jedną ręką trzymamy duży okaz na wędce, a drugą nerwowo rozkładamy podbierak, z pomocą nóg, ryzykując że w międzyczasie ryba wykona skok i uwolni się z haczyka lub urwie przypon.

Ryby można też lądować inaczej-na przykład chwytem wilgotną ręką.
Jest to chyba najlepszy sposób, pozwala zachować ryby w dobrej kondycji, niestety, dość trudny do opanowania i nie wszystkie ryby da się tak podebrać-wiele łatwo się wyślizguje z rąk.
Zwykle stosujemy go przy lądowaniu drapieżników-okoni, szczupaków, sandaczy, pstrągów itp.
Rybę chwytamy albo za żuchwę, albo, jeśli dany gatunek ma ostre zęby, pod pokrywy skrzelowe (jednak musimy uważać aby nie dotykać blaszek skrzelowych, poza tym np. szczupaki posiadają drobne ząbki w skrzelach i mogą porysować nam dłoń) i pewnym ruchem wyjmujemy z wody.
Mniejsze i średnie okazy można też chwycić za kark.


Chwyt za kark na przykładzie szczupaka-stanowczo, lecz delikatnie


Lądowanie wyślizgiem-zwijając żyłkę, z rozpędu "wyślizgujemy" zdobycz na brzeg (ze zrozumiałych względów musi być pod jak najmniejszym kątek do linii wody).
Niestety przy tej opcji ryba traci też trochę śluzu, zwłaszcza gdy brzeg nie jest zbyt wilgotny.

Są także specjalne chwytaki do zaczepiania o dolną wargę (drapieżników)-tutaj unikajmy tańszych modeli, mogą uszkadzać pyski rybom (przy podbieraniu chwytakiem podtrzymujemy zdobycz drugą ręką, nie podnosimy jej nigdy na samym chwytaku),
-osęki (drążki zakończone hakiem, który wbija się w bok ryby-lub wkłada pod pokrywę skrzelową-w wielu miejscach osęki są zabronione)-stosowanie tych akcesoriów wymaga jednak doświadczenia i praktyki, tak jak chwyt ręką.

Pkt 3.-postępowanie z wyjętą z wody rybą.

Pamiętajmy o jednej, prostej rzeczy-naturalnym środowiskiem ryby jest WODA.
Na lądzie jest bezradna, może się tylko miotać w nadziei na powrót do wody.
Człowiek też nie wytrzyma zbyt długo pod wodą, a i tak ci, którzy potrafią pływać dadzą radę-ryba jednak nie nauczy się chodzić po lądzie (są wyjątki, jak poskoczki mułowe, ale tych w Polsce raczej nie złowimy).
Dlatego niech nasza zdobycz przebywa na powietrzu jak najkrócej-na czas wyhaczenia, ewentualnego zmierzenia, zważenia, zrobienia zdjęcia-i do wody!
Żadnego biegania ileś-tam metrów wzdłuż brzegu z krzykiem "Tataaaa patrz jaka rybaaa"......, albo żeby u kogoś ją zmierzyć. Poprośmy, aby sam do nas podszedł z miarką/aparatem/wagą, a w tym czasie zwierzę niech przebywa w wodzie.

Ryba na powietrzu traci śluz, wysychają jej także blaszki skrzelowe-niezwykle wrażliwy narząd, niezbędny tym zwierzętom do wymiany gazowej.
Dlatego na czas, gdy szukamy po torbie aparatu, miarki czy wagi-niech wróci do wody, jeśli nie mamy siatki to nawet trzymajmy ją w wodzie w podbieraku bądź ręką.

Często widzimy dumnych łowców, trzymających rybę za skrzela niczym tuszę wieprzową.
W przypadku większych okazów może to im poważnie zaszkodzić!
Siła grawitacji ciągnie masywne ciało w dół, a ręce niczym węzeł na szyi wisielca ciągną za pokrywy skrzelowe w górę.
Chwytając rybę pod skrzela (uważamy aby nie dotykać zanadto blaszek) podtrzymujemy ją jednocześnie drugą ręką, najlepiej w połowie ciała, od brzucha!
Tak samo w przypadku chwytu za żuchwę-albo podtrzymujemy rybę pod brzuchem, albo trzymamy ją pionowo (często widzimy niewłaściwy sposób trzymania np. okoni-jedną ręką za żuchwę, ryba w poziomie-ciało jej opada załamując żuchwę).


Tutaj, na przykładzie bolenia widzimy prawidłowy chwyt za żuchwę-druga ręka podtrzymuje rybę od spodu.


Nigdy nie chwytajmy ryby suchą ręką, nie kładźmy jej na suchym podłożu-to naprawdę nie problem zwilżyć dłoń wodą.
Natomiast ryba bez ochronnej warstwy śluzu może zachorować, w najgorszym wypadku zarażać inne okazy, zwłaszcza jeśli jest to gatunek stadny, jak np. leszcze.
Starajmy się wyhaczyć zdobycz szybko i sprawnie, jeśli haczyk utkwił głębiej-wypychaczem lub szczypcami.

Przećwiczmy zawsze w domu posługiwanie się nimi, żeby nie musieć się uczyć "od zera" na rybach.
Zwińcie coś w rulon, wczepcie do środka haczyk, a potem włóżcie wypychacz/szczypce, jak do rybiego pyska i starajcie się wytrenować jak najszybsze i najsprawniejsze wyjęcie haczyka.

Jeśli haczyk tkwi za mocno-odcinamy przypon jak najbliżej haczyka i wkładamy rybę z tym "bagażem" do wody.
Nawet jeśli ją wypuścimy, poradzi sobie, byle tylko miała możliwość pobierania pokarmu.

Trzymajcie zdobycz na tyle mocno, aby się nie wyślizgnęła, i na tyle delikatnie, żeby jej nie uszkodzić.

Wszelkie opcje w aparacie miejcie ustawione już przed wyprawą, w domu, żeby nie tracić czasu na zmienianie parametrów, gdy ryba czeka na wypuszczenie. Miarka i waga też niech zawsze będą pod ręką.

Pkt 4.- czyli przetrzymywanie złowionych ryb.

Czasem chcemy przetrzymać dłużej nasze wędkarskie zdobycze, nie tylko podczas zawodów.
Korzystajmy jednak z doświadczeń zawodników, którzy chcą aby ryby miały jak największe szanse przeżycia po wypuszczeniu i używajmy jak najdłuższych siatek, z miękkiego materiału.
Długa siatka zwiększa przestrzeń dla ryb, natomiast w tych, które czasami widzimy na bazarach, o długości nie większej niż pół metra, zwierzęta tłoczą się i męczą.
Nie trzymajmy ryb w siatce zbyt długo-mogą tracić śluz, na przykład leszcze.
Siatkę umieśćmy w głębszej wodzie, najlepiej w cieniu, i przywiążmy dobrze, żeby nie okazało się, że nagle odpływa.


Wielu ryb nie można przetrzymywać po złowieniu i potem całych i zdrowych wypuścić- spinningując nie będziemy tachać ze sobą żywego szczupaka w wiadrze z zamiarem późniejszego wypuszczenia.
Jak głoszą przepisy, ryby złowione na spinning, które chcemy zabrać, uśmiercamy od razu. Najlepiej przed odhaczeniem, oczywiście musimy mieć pewność że okaz jest wymiarowy, nie ma okresu ochronnego i tak dalej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz